sobota, 3 sierpnia 2013

The creation

Lubię zabawę formą. Lubię tworzyć kompozycję, lubię ulegać wpływom artystycznych wibracji i ciągnąć zabawę o nazwie "Ja, kreator". Lubię zmieniać, bo zmiana przynosi nieoczekiwane skutki (skrajne, bo skrajne, ale rozsądni ludzie zawsze biorą pod uwagę możliwości z obu biegunów, a dzięki owej przezorności są przygotowani na ewentualne nieprzyjemności). Dlatego to dla mnie swoista metamorfoza. Próba wprowadzenia do życia czegoś nowego po nieudanym etapie - i mam nadzieję, że to wytrzyma, że będzie kwitło, że będzie rosło i wypuszczało nowe pąki. Jak na ironię, zwykłe sadzenie kwiatów i dekorowanie pokoju stało się dla mnie intymną metaforą własnego życia. 

Kiedy się przeprowadziliśmy, miałam zaplanowany wystrój pokoju. Wcześniej kupiłam już meble, zasłony, pled i ogrom poduszek, bo w mojej głowie siedziała wizja, którą krok po kroku realizowałam (w ramach moich skromnych możliwości finansowych). Nie jest jeszcze idealnie, bo brakuje wielu rzeczy (choćby półek, lustra czy dywanu na środku pomieszczenia); nadal zionie pustką i desperacko szukam sposobów, by czymś zapełnić albo ożywić przestrzeń. Ostatnio, kiedy rodzice doprowadzali do porządku nasze stare mieszkanie, mama znalazła wiekowy komplet ceramicznych miseczek z imbryczkiem. Miseczek jest w sumie pięć, a pokrywa od imbryczka zginęła, niemniej zestaw bardzo mi się spodobał i postanowiłam go przemycić do pokoju. Wtedy też zauważyłam, jak bardzo doskwiera mi brak półek! Przez pewien czas (tydzień albo dwa) stały puste. Znalazłam jednak dla nich specjalne przeznaczenie. Dzisiaj, mając chwilę wolnego, pojechałam do sklepu ogrodniczego i zakupiłam najpotrzebniejsze rzeczy. 


W ten sposób powstało coś, co można nazwać moim osobistym, artystycznym niewyżyciem. Jak już wspomniałam na samym początku, lubię zabawę formą, lubię ciekawe wykorzystanie przestrzeni, a przede wszystkim jestem wiecznie niezaspokojoną fanką staroci oraz sentymentalnego, ciut romantycznego wyglądu. Liczę na to, że kwiaty będą rosły pod moją opieką. Zamieniłam je na wrzos, który - po mojej długiej nieobecności - po prostu zwiądł, ale wydaje mi się, że tak będzie lepiej - kolorystycznie nie gryzą się ze ścianami i przepięknie wyglądają w tych ceramicznych miseczkach. Jedyne, co będę musiała zrobić, (oprócz sprzątania) to znalezienie dla nich odpowiedniego miejsca.






4 komentarze:

  1. Prześwietny pomysł, ślicznie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia i świetny pomysł.
    Według mnie wykorzystywanie starych rzeczy do czegoś to dawanie im nowego życia, nowej duszy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. coś pięknego! stare rzeczy nadają nietypowy klimat,są idealnym ozdobnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pieknie, jedno zdjęcie do poprawki-krzywe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11

    OdpowiedzUsuń