Nieskładnie, bezwiednie, nieoryginalnie.: Karolina Hudak & Lovely Ribbon

Bardzo miło wspominam dzień, w którym robiłam zdjęcia dla projektantki, Karoliny Hudak. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu fantastycznej atmosfery, towarzyszącej naszym zmaganiom ze światłem i szukaniem odpowiedniego miejsca. Pojechałyśmy do miejsca, które, choć było dzielnicą Poznania, roztaczało wokół siebie aurę spokoju; zewsząd witała nas zieleń i przeróżnego rodzaju kwiaty polne, a obok działki, na której wykonywałyśmy zdjęcia, hasał beztrosko kuc.

Nie mogę zaprzeczyć, że to była jedna z najdłuższych sesji w moim życiu. Pięć godzin, podczas których malowaliśmy, zmienialiśmy stylizacje, zastanawialiśmy się nad kolejnym miejscem i dodatkami do ubioru, to sporo czasu, ale każdy z nas miał w sobie ogrom energii i chęci. I wiecie co? To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaka może zdarzyć się fotografom bądź osobom hobbystycznie robiącym zdjęcia. Dzielić się pasją z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, którzy swoim wkładem, pomysłami i umiejętnościami potrafią stworzyć niesamowite ujęcie, to za każdym razem niepowtarzalne doznanie. Pogoda nam dopisała, miejsce również miało urok, któremu nie mogłam się oprzeć, a podczas wykonywania zdjęć był z nami ogrom tematów do rozmów. Rozśmieszały nas problemy z blendą czy kuc, który żwawo zarzucał swoją grzywą przez płot. To jedna z niezapomnianych sesji i spodziewam się, że będzie ich więcej. Szczególnie z Karoliną i jej niesamowitymi pomysłami, które przyciągają mnie jak ćmę światło. Następny termin mamy w połowie września, z identycznym składem, choć nieco innym klimatem. Dziękuję im wszystkim za ten wspaniały dzień, bo był dla mnie niezwykle inspirujący i pozwolił mi się otworzyć na fotografię na nowo.

Ostatnio pokusiłam się o zakup lampy błyskowej. Doszła z parasolką, więc niedługo zacznę działać we wnętrzach. Z jakim skutkiem? Zobaczymy. Teraz jednak żadne światło mi nie straszne.