sobota, 3 września 2011

Wracam do monotonnego szkolnego rytmu, próbując nie przejmować się nadchodzącymi zobowiązaniami, dotyczącymi matury, która nie tyle mnie przeraża, co wprawia w dziwny stan niepokoju. Zresztą po głowie chodzą mi myśli typu: Jak kawałek papierka może decydować o Twojej przyszłości?; Nie poradzisz sobie, nie zdasz. Zignorujesz tę sprawę - jak zwykle. Trochę we mnie sprzeczności. Głównie dlatego, że nie wiem, w jakim kierunku powinnam pokierować swoje życie. Niby obrałam konkretny cel, a mimo wszystko desperacko poszukuję innej alternatywy, bo wiem, że obecna, choć dobra, nie należy do najlepszych - a musi być najlepszą. Nie mogę też biernie czekać na rozwój wydarzeń. Czuję, że muszę szukać, kopać, zmagać się z bezczynnością zabijającą we mnie motywację. Nigdy nie byłam tak roztargniona.

Fotografia fotografią, toczy się w dobrym kierunku, ale czasem wisi jej nad moją głową zdecydowanie za dużo. Wolę skupiać się na jednym dokładnie zaplanowanym projekcie niż kilku bez ładu i składu. Chcę nadal zadziwiać, ale w ten umiarkowany, spokojny sposób, niewymagający ode mnie poświecenia, które polegałoby na przekładaniu fotografii nad naukę; musiałabym być osobą nieracjonalną, żeby to zrobić - tym bardziej, będąc w ostatniej klasie, tym bardziej, widząc widmo wiszącej matury. Nie mam też już tak intensywnej potrzeby poszukiwania własnego stylu, bo poniekąd go znalazłam (przypuszczam, że zawsze ze mną był). Chcę tylko popracować nad kadrami, ujęciami, ekspozycją modelek, a przede wszystkim zabawić się z kolorami. Marzą mi się minorowe klimaty, ale to wyłącznie ukradkowe pragnienia, które ciężko będzie mi spełnić, bo moje prace za bardzo przyzwyczaiły do radości, nieopisanej spontaniczności i wylewających się uczuć (przeważnie). Czas pokaże - a może pokaże następna sesja, która wchodzi w zupełnie inne klimaty.











Wrzuciłam zdjęcia z sesji z Adamem i Joanną. Jestem im niesamowicie wdzięczna, że postanowili wstać o wschodzie, narazić się na pożarcie przez komary i jeszcze w tak piękny sposób oddać uczucia. 

7 komentarzy:

  1. matura to bzdura. tak wiem, że każdy to mówi i będąc w klasie maturalnej i tak się boimy, ale przeżyłam to pare miesięcy temu i teraz mogę naprawde potwierdzić to stwierdzenie.
    nie ma czego się bać. totalnie.
    ja olałam sprawe, odkładam wszystko na potem, i co? i nic. zdałam, dostałam sie na studia.
    i Ty sobie poradzisz, tego jestem pewna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, tylko stawiam sobie ambitne plany, a nie mam pewności, czy zdołam podołać własnym wymaganiom. Boję się też matematyki - i tego, że będę musiała pisać poprawkę w sierpniu (i jeszcze raz się z tym zmagać). To zupełnie bez sensu. I jak najbardziej masz rację, że matura to bzdura. Nie boję się, ale wiem, że mając dobre wyniki, nie będę miała problemu z dostaniem się tam, gdzie zmierzam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne zdjecia ! Nie jestem z polski, ale w kwietniu bede w poznaniu, byla by mozliwosc rzebys zrobila mi kilka zdjec ? Ile by to kosztowalo ?

    OdpowiedzUsuń
  4. coś pięknego. mój blog także poświęcony fotografii zapraszam serdecznie do przejrzenia i oddania komentarza :)

    a ja pozwolę sobie kliknąć obserwację z racji na piękne zdjęcia tutaj :)

    OdpowiedzUsuń